Przejdź do DZIEŃ 22
Pobudka wcześnie rano, bo tym razem chciałam się wykąpać o wschodzie słońca. Niestety drzwi casy były zamknięte i z tego planu nic nie wyszło.
Pobudka wcześnie rano, bo tym razem chciałam się wykąpać o wschodzie słońca. Niestety drzwi casy były zamknięte i z tego planu nic nie wyszło.
Wykąpałam się godzinę później, gdy już
właściciele wstali.
Znowu mi towarzyszyła Agnieszka i ponownie zamoczyła tylko kostki.
Potem poszłyśmy na autobus do Hawany (nr
400, cenę nie pamiętam, ale jakieś grosze w CUP ). Po drodze wysiadłyśmy, aby zobaczyć Cojimar czyli
wioskę, w której lubił przebywać Hemingway. Miała to być urocza wioska z parterowymi drewnianymi domkami, zamieszkiwana
przez starszych ludzi, pisarzy i artystów. Może zamieszkują ją starsi ludzie i pisarze i artyści, ale nie jest
to urocza wioska. Zobaczyć tam można jedynie XVII wieczny fort, popiersie
Hemingwaya i jego ulubiony bar La Terraza.
Cojimar
XVII - wieczny fort
popiersie Hemingwaya
jego ulubiony bar
stary człowiek i morze?
uliczka w Cojimar
Wróciłyśmy zatem z powrotem na przystanek linii
400 (aby tam wrócić musiałyśmy wsiąść do autobusu
126) i pojechałyśmy do Hawany, a dokładnie w okolice kościoła S. Francisco de Paula, aby ponownie wybrać się na targ. Tym razem na większe zakupy, no bo wiadomo, do domu czas wracać. Po zakupach
udałyśmy się w okolice Kapitolu do Real Fabrica de Tabacos.
Naszym środkiem transportu była cocotaxi. W Real Fabrica de Tabacos kopiłyśmy kawę Cubita, prawdopodobnie najlepsza kawa na Kubie (przynajmniej tak twierdzą wszyscy Kubańczycy). Ja dodatkowo zakupiłam
cygara.
podróż cocotaxi
Real Fabrica de Tabacos
I po tych zakupach poszłyśmy szukać restauracji z drugiego dnia pobytu na Kubie. Znalazłyśmy ją. Uraczyłyśmy
się tam zupą (dobra) i rybką (mi nie smakowała, Agnieszce smakowała). No
i trzeba było wracać do Guanabo.
powrót do pierwszej Cafeterii
Nie mogłyśmy znaleźć przystanku, wiec postanowiliśmy wsiąść przy Kapitolu i pojechać do pętli przy kościele S. Francisco de Paula i tam nawrócić. Plan genialny,
nieprawdaż? Niestety okazało się, że na ostatnim przystanku trzeba wysiąść z autobusu,
przejść na pętle i poczekać na końcu kolejki na swoja kolej. Wsiadłyśmy
dopiero do czwartego autobusu, a i tak się wepchałyśmy.
Dojechałyśmy do casy i Agnieszka poczuła się źle. Już wcześniej
bolało ja gardło, a teraz przeszło to w początek grypy. Po prostu zdechlak.
Ja swoim zwyczajem poszłam się potaplać w morzu, a Aga łyknęła
dwa gripeksy i poszła spać.
Przejdź do DZIEŃ 22
Przejdź do DZIEŃ 22
KUBA - DZIEŃ 21
Reviewed by olazplecakiem
on
11:47:00
Rating:
Serio taka zimna woda była, że tylko po kostki koleżanka wchodziła? jak byłam w Meksyku, to też ludzie grzecznie czekali na swoją kolej na przystanku - w sumie fajny zwyczaj ;-)
OdpowiedzUsuńniestety koleżanka czuje respekt do wody ;)
Usuńjestem zachwycony zdjęciem fortu! Kuba wygląda trochę jak nie z tego świata...
OdpowiedzUsuńakurat ten fort nie zachwycał, co innego w Santiago de Cuba: http://olazplecakiem.blogspot.com/2014/09/dzien-18.html
UsuńTe pierwsze zdjęcia jakieś takie niekubańskie :)
OdpowiedzUsuńa jednak kubańskie :)
UsuńZnajomy, który latał na Kubę nie raz, mówił mi ostatnio, że to ostatnie momenty, by odwiedzić Kubę zanim wszystko się tam otworzy i zamerykanizuje! Muszę o tym pomyśleć poważnie! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń