W planie miałyśmy Wardzie. Rano śniadanie czyli świeży chleb kupiony w pobliskim sklepie i serki oraz jogurty kupione w supermarkecie. Tak jest tam coś takiego jak supermarket i to działa 24 godziny na dobę.
No i o 9 ruszylysmy na wycieczkę. Na początek twierdza Chertwisi, która stoi na skalistym zboczu. Większość zachowanych do dzisiaj murów pochodzi z XIV w. W środku twierdza nie wygląda imponująco, ale widoki z niej są przepiękne.
Obok twierdzy można przejść się po kołyszącym moście.
twierdza Chertwisi
na moście.
Tutaj z Nodaro
rzeka Kura
No i następnym punktem była Wardzia. Przepiękne miejsce i już z daleka robiła niesamowite wrażenie. Wrażenie robią podziemne korytarze, no i sam monaster. Wardzia jest to skalne miasto położone na 1300 m n.p.m. Pierwotnie składał się z ponad 3000 komnat, ale do dzisiaj przetrwało tylko (aż) 250. Powstała na przełomie XII i XIII wieku i mogła pomieścić 20 tyś. osób (w momencie zagrożenia, gdy chronili się tam okoliczni mieszkańcy, nawet do 50 tyś.). Miasto pierwotnie było ukryte wewnątrz masywu Wyżyny Eruszeckiej, ale w 1283 r został zniszczony wskutek trzęsienia ziemi. Wtedy to osunęło się prawie 2/3 kompleksu skalnego.
Wardzia z daleka
pierwsze zdjęcia
schody są strome
wciąż tam mieszkają mnisi
kościół Wniebowzięcia NMP i bezcenne freski z końca XII w
Wardzia - raj dla ptaków
i już wracamy
parking przy centrum turystycznym z widokiem na Wardzie
Kolejnym punktem na naszej trasie był żeński monaster Zeda Wardzia. Przepięknie położony, otoczony mnóstwem kwiatów. Tutaj zakonnice uprawiają ogródek i hodują pstrągi.
Główna cerkiew klasztoru pochodzi z XI w. Jest to czynny monaster, zamieszkały przez ponad 20 mniszek.
Zeda Wardzia
W drodze powrotnej z daleka widziałyśmy jeszcze klasztor Vaniskvabebi. Jest to kompleks pochodzący z VIII wieku. Na tle skał widać biały monaster.
Vaniskvabebi
w drodze powrotnej
takie przeszkody na drodze w Gruzji to normalka
Nodaro - nasz gospodarz i kierowca
Przypadkowe spotkanie. Nasi rodacy są wszędzie :)
Po powrocie do Achalcyche poszłyśmy na zakupy, a potem ponownie na zwiedzanie cytadeli. Tym razem ta ciekawsza część była otwarta dla zwiedzających. Zobaczyłyśmy meczet, minaret, zabudowania pałacowe. Wszystko wyglądało na całkiem nowe. Odwiedziłyśmy też Muzeum Historyczne Samcche - Dżawachetii, znajdujące się na terenie kompleksu. Ciekawe, ale nie powalające.
i znowu ruszamy na zwiedzanie
pomnik królowej
Cytadela
porównujemy, która ma ładniejszy lakier :)
typowe rzeczy, które można tam kupić
nowi znajomi :)
Po zwiedzaniu ponownie postanowiłyśmy dać szansę miejscowej gastronomi. Tym razem wybrałyśmy kawiarnie na terenie twierdzy. Zamówione lody były... raczej kiepskie.
Potem powrót do domu, pakowanie i spanie :)
GRUZJA - DZIEŃ 10
Reviewed by olazplecakiem
on
14:15:00
Rating:
Byłam w Upliscyche, na Wardzię nie starczyło czasu. Będzie kolejny powód by wrócić kiedyś do Gruzji :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo to fajne miejsce jest :)
UsuńPiękne zdjęcia! Mieliście niezwykle cudowną pogodę!
OdpowiedzUsuńmoże i cudowną, ale piekielnie upalną ;)
Usuńprzypomina mi się klimat krymskich skalnych miasteczek...
OdpowiedzUsuńfajnie się ogląda.