Przejdź na nową stronę: olazplecakiem.pl

Przejdź na nową stronę: olazplecakiem.pl

adahsdkashdkas

DZIEŃ 6 - Sukhothai

Tak jak wczesniej pisalam, pobudka nastąpiła późno. Potem jakies sniadanie, jak zwykle gdzies na straganie.
Szukamy tuk-tuka, ale ceny wydały nam się przesadzone, wiec postanowiłyśmy pojechać na dworzec autobusowy i sprawdzić godziny odjazdu i ceny autobusu do Chang Mai. Tym razem złapałysmy tuk-tuka z sympatycznym kierowca, wiec poprosiłyśmy, żeby poczekał na nas i potem nas podwiózł na Stare Miasto Sukhothai. Sprawdziłyśmy odjazdy i ruszyłyśmy na zwiedzanie.



Aga targuje się z tuk-tukowcem

i już jedziemy tuk-tukiem

Stare Miasto najlepiej zwiedzać na rowerze, wiec wypożyczyłyśmy dwa rowery (każdy po 30BHT za dzień). Agnieszce dostało się różowe turbo. Brakowało tylko jej kolorowych wstążeczek przy kierownicy.

stare miasto - jak nowe ;)

i nasze wspaniałe pojazdy


To był naprawdę bardzo przyjemny dzień. Park Historyczny (110BHT) jest bardzo duży, co chwile mija się jakieś Waty czy to mniejsze czy większe. Największy i najciekawszy, to Wat Mahathat (ja go nazwalam Manhatan) z wieloma posagami Buddy.

Wat Traphang Thong



i wszędzie Buddy




Wat Si Sawai



i detale na nim

Wat Mahathat



Posągi Buddy są ogromne



a tu popularny sposób robienia zdjęć


 spotkałyśmy nawet mnicha

który w pewnym momencie zaczął się rozbierać

Aga przegląda zdjęcia, a zza drzewa zagląda Budda

zwiedzanie rowerem - to jest to :)


Potem ruszyłyśmy do wat Saphan Hin(100 BHT) z olbrzymim posagiem Buddy, gdzie Aga postanowiła sobie zrobić zdjęcie siedząc na dłoni Buddy. To była najszybsza wspinaczka i najszybsze zdjęcia i oczywiście najszybsze zejście w historii świata. Całość zajęła może 30 sek. Jeśli Budda jej nie pokaże za tą profanacje, to.... Chociaż patrząc co mi się przydarza (a pisząc tego posta jesteśmy już na 11 dniu), to ona profanuje, a na mnie mszczą się bogowie.

antena musi być

przed Watem spotkałyśmy Wietnamkę, która poprosiła nas o zdjęcie

i już Budda zagląda przez szparę


ogromny Budda


ołtarz ofiarny

takich przepięknych drzew w Tajlandii jest mnóstwo

najszybciej robione zdjęcia...

...i od razu widać jak ogromny jest ten Budda


Po Wat Saphan  ruszyłyśmy do kolejnego Watu, niestety nazwy nie pamiętam. Wat miał być czynny do 17, my byłyśmy ok 17.30. Okazało się, ze kasy biletowe są zamknięte, ale szlaban jest podniesiony. I tak samotnie, za darmochę, ruszyłyśmy na szczyt pagórka (bo góra to raczej nie była). Chwile tam posiedziałyśmy, aż wygonił nas deszcz. Jak zwykle w Tajlandii na wieczór zaczyna padać.

podejście pod Wat

duży i mały Budda


Został nam ostatni Wat, którego wcześniej nie mogłyśmy znaleźć. Tym razem drogę do niego znalazłyśmy, znalazłyśmy nawet słonie w Wat Sorasak. Ale gdy ruszyłyśmy w stronę naszego zagubionego Watu lunęło. Prawdziwe oberwanie chmury. Wiec szybki nawrot i pojechałyśmy już oddać rowery.

Wat Sorasak i słonie



Padało tak mocno, ze nawet nie próbowałyśmy szukać transportu powrotnego, po prostu pomyślałyśmy, ze weźmiemy ten deszcz na przeczekanie w jakimś Guesthousie. Hmmm... deszcz też tak pomyślał i nie dal się przeczekać. Na szczęście właściciel guesthousa zlitował się i za oplata (300BHT) podwiózł nas do naszego domu.
Na miejscu kolacja ze straganu. Tym razem rożne przysmaki z kurczaka na patyczkach, coś w stylu szaszłyków. A przysmaki oprócz udek i skrzydełek, to oczywiście skora, żołądki, wątróbki itp. Pychotka.
I spanie

Idź do
DZIEŃ 6 - Sukhothai DZIEŃ 6 - Sukhothai Reviewed by olazplecakiem on 07:48:00 Rating: 5

Brak komentarzy:

Home Ads

Autor obrazów motywu: Sookhee Lee. Obsługiwane przez usługę Blogger.