To miała być łatwa podróż do Labuan Bajo. Sprawdziłyśmy wcześniej, na stronach Pelni, że prom wypływa z Benoa-Denpasar o 9.00 i po 30 godzinach jest na miejscu. Dzień wcześniej zamówiłyśmy sobie taksówkę do Benoa za 220 000 na 6 rano i spokojnie jechałyśmy na przystań. No, ale w Indonezji nic nie jest oczywiste. Po przybyciu na miejsce (godz. 7.00) zastałyśmy mnóstwo ludzi czekających na prom i żadnej kasy biletowej. Parę osób powiedziało nam, że kasy biletowe są zamknięte, bo wszystkie bilety na wszystkie promy są już sprzedane (????). Posytanowiłyśmy poczekać, aż otworzy się biuro Pelni, ale ludzie nam powiedzieli, że nie otworzy się, bo bilety są sprzedane, a w ogóle, to dlaczego chcemy płynąć z Benoa, jak wszyscy płyną z Padangbaj. Czekałyśmy do 8 i nic się nie zmieniło, prócz tego, że ubywało ludzi.
Poszłyśmy zapytać się strażnika czy kasa się otworzy, a on, że nie i że nie rozumie dlaczego chcemy płynąć z Benoa, a nie z Padangbaj. No to szybka zmiana planów i posytanowiłyśmy pojechać do Padangbaj. Momentalnie znalazła się taksówką za 500 000, ale udało nam się zbić cenę do 350 000 (zdzierstwo). Taksówkarka (bo to była kobieta) zawiozła nas do Padangbaj wprost pod agencję turystyczną. Ceny jakie zaczęli nam tam podawać, żeby dojechać do Labuan Bajo były wzięte z kosmosu. Ostatecznie posytanowiłyśmy pojechać do Mataran za jakąś kosmiczną cenę czyli 300 000rp od osoby. Pierwszą część przepłynełyśmy promem i wylądowałyśmy w Lembar, potem samochodem jechałyśmy do Mataran. Ale nie dojechałyśmy, bo po drodze postanowiłyśmy jechać do Senggigi. Kierowca za dodatkową deogę zażyczył sobie 120 000rp za dwie osoby. I tak dojechałyśmy do Senggigi. Za jakąś kosmiczną wprost cenę. I od tej pory posytanowiłyśmy nie działać pod wpływem impulsu.
na promie
Pierwsze co zrobiłyśmy, to poszukałyśmy rejsu na Komodo. Chodziłyśmy od agencji do agencji z pytaniem na kiedy i za ile. Okazało się, że wszystkie agencję sprzedają oferty tylko dwóch tour operatorów. No i dla nas pechowa wiadomość, że na jutro czyli na czwartek nie ma już miejsc. Ostatecznie kupiłyśmy ofertę na piątek, ale sprzedawca ostrzegł nas, że może nie dojść do skutku, bo jest mało chętnych. Cena za osobę 1 700 000 (stargowane 100 000). Kupiłyśmy też bilet powrotny z Labuan Bajo za 400 000 (też stargowane 100 000). Wolałyśmy mieć pewność, że wrócimy bez problemów.
po negocjacjach wybrałyśmy to
Po tych zakupach pozostało nam tylko znalezienie noclegu. I znowu wędrówka od hotelu do hotelu. Nasz hotel za pierwszym razem odrzuciłyśmy, bo wydawał nam się strasznie obskurny, chociaż cena była dobra czyli 150 000 za pokój. Po godzinie zrezygnowane wróciłyśmy, bo nic konkretnego nie mogłyśmy znaleźć, a byłyśmy już padnięte. Posytanowiłyśmy zostać tylko na jedną noc, ale rano stwierdziłyśmy, że owszem pokój nie jest za ładny, ale otoczenie jest wspaniałe i tak zostałyśmy tam kolejne dwie noce.
nasz hotel
widok z naszego patio
PODSUMOWANIE:
Z perspektywy czasu, wydaje mi się, że aby kupić bilet na prom Pelni trzeba było poczekać do 9.00. Ostatecznie kilka dni wcześniej poszukać w agencjach turystycznych w Ubud lub Kuta.
Bilet z Labuan Bajo do Mataran można kupić w Labuan Bajo za 350 000rp.
Z BALI NA LOMBOK
Reviewed by olazplecakiem
on
20:50:00
Rating:
W takich miejscach trzeba planować dobrze podróż żeby nie kosztowała masy pieniędzy, z biednych turystów drą jak mało ;)
OdpowiedzUsuńto fakt, przekonałyśmy się o tym na własnej skórze ;)
Usuń