Pobudka niezbyt wczesna, bo na dzisiaj miałyśmy zaplanowany przejazd do Tibilisi. Rano śniadanie składające się z chleba zakupionego w pobliskim sklepie. Nina powiedziała nam, że na dworzec odwiezie nas Dawid, więc odpadł nam problem jak dostać się na dworzec. Umówiliśmy się na 12. I tak się stało.
Przystanek znajduje się przy McDonaldzie. Cena biletu do Tbilisi to 10 GEL. Przejazd trwał 4 godziny. Maszrutka zrobiła przerwę gdzieś po dwóch godzinach na jedzenie i ubikacje.
ostatnie chwile u Niny i Dawida w Hostelu Kolga
nasza maszrutka
co się robi w czasie jazdy? Czyta!
A dacie wiarę, że w czasie naszej podróży
Gosia przeczytała kilka takich ksiąg?
widoki z okna
W Tbilisi nie miałyśmy umówionego noclegu i gdy dojechałyśmy na miejsce nie bardzo wiedziałyśmy w którą stronę iść. Po chwili podszedł do nas taksówkarz i zaproponował nocleg w centrum starego Tbilisi za 30 GEL oraz podwiezienie za 10 GEL. Zgodziłyśmy się na podwiezienie, a sprawę noclegu pozostawiłyśmy otwartą. Na miejscu warunki okazały się dobre, ale wciąż cena była dla nas za duża. Postanowiliśmy, że Gosia zostanie z bagażami, a Ania i ja sprawdzimy czy znajdzie się coś tańszego. Znalazło się w pobliżu Placu Wolności. Zatem wróciłyśmy po Gosię i bagaże. Po drodze zauważyłyśmy jeszcze jeden hostel i postanowiliśmy spytać się o cenę. Okazało się, że pokój 3 osobowy kosztuje po 20 lari od osoby. Zatem zdecydowałyśmy się na ten hostel. Miejsce fajne, międzynarodowe.
Po zakwaterowaniu poszłyśmy coś zjeść. W pobliżu znalazłyśmy restaurację z chaczapuri. Śmieszne było to,że składając zamówienie zamówiłyśmy dwa placki, bo wydawały nam się małe (zmylił nas obrazek i cena). Dostałyśmy dwa wielgachne placki, z których ledwo zjadłyśmy jeden.
nasze jedzonko
jak widać smakowało
Po posiłku spacerowałyśmy uliczkami starego miasta oraz wybrałyśmy się kolejką na górę w pobliżu Twierdzy Narikała. Przepiękny widok. I jak ktoś powiedział Tbilisi nocą wygląda to tak, jakby "gwiazdy schodziły spać do Tbilisi".
spacerując po Tibilisi
spotkany ludek
jak tu nie usiąść mu na kolanach?
widok z Twierdzy Narikała
most Pokoju
Twierdza Narikała
smaki dzieciństwa :)
Na koniec powrót do hostelu. Po drodze wstąpiłyśmy do sklepu z winami, w celu zakupu napoju bogów (bądź,co bądź jesteśmy w Gruzji). W sklepie popróbowałyśmy parę gatunków oraz musiałyśmy wypić czaczę czyli 70% lokalny alkohol. Jak można się domyślić - spało nam się dobrze :)
GRUZJA - DZIEŃ 3
Reviewed by olazplecakiem
on
12:26:00
Rating:
Ja też lubię czytać w podróży. Fakt, może zabieram nieco mniejsze objętościowo książki, ale lubię je dopasowywać tematycznie do wyprawy. Jak w Polskę, to coś polskiego, jak na Bałkany, to coś bałkańskiego :)
OdpowiedzUsuńKaukaz wciąż jeszcze przede mną, ale może jak dobrze pójdzie to już w tym roku? Kto wie? ;)
Fajna cegła do czytania i jeśli była dobra to doskonale rozumem, że można ją było przeczytać jednym tchem :). A Gruzja ciągle przed nami i chyba stała się ostatnio dość popularna.
OdpowiedzUsuńPrzystanek marszrutek w Kutaisi przy McDonaldzie - tam spotkałam miłośc swojego życia (serio! mojego narzeczonego) haha ;)
OdpowiedzUsuńA najlepszy nocleg w Tbilisi wg mnie to Hostel Friends niedaleko Narikala. Fantastyczny widok na stare miasto :)
Hejka, sprytne z was dziewczyny, widać, że zaradne, odważne i ciekawe. Może tylko tak tych książek w marszrutkach nie czytajcie, bo przegapicie ewentualnych narzeczonych (tak a propo komentarza nade mną). Nigdy nic nie wiadomo w takim Tbilisi.
OdpowiedzUsuńNajbardziej to mi chyba chinkali brakuje... Co to był za smak!
OdpowiedzUsuńMoge czytać w każdym srodku lokomocji poza autobusami/marszrutkami - mam chorobę lokomocyjną wtedy :)
OdpowiedzUsuń