Przejdź do DZIEŃ 6
Wstałyśmy o 6 rano. Na Kubie nie mamy problemu ze wstawaniem, bo ciągle nasze organizmy żyją czasem polskim.
Wstałyśmy o 6 rano. Na Kubie nie mamy problemu ze wstawaniem, bo ciągle nasze organizmy żyją czasem polskim.
Potem śniadanie w casie. Bardzo dobre,chociaż
znowu był to omlet (tym razem z cebula), owoce i sok owocowy. Jedyną nowością były pyszne bułeczki
kukurydziane.
Nasz kierowca taksówki do Vinales był
punktualny, wiec z casy wyjechaliśmy parę minut po 8. Podjechaliśmy po dwie
współpasażerki, które okazały się Niemkami. Matka z córką - Andrea i Antonia, bardzo
sympatyczne. Zgodziły się na przystanki w Terrazas, Baños del San Juan oraz w Soroa.
nasza taksówka
w taksówce
przed wyjazdem trzeba było uzupełnić płyny
żeby nie było, że był to idealny samochód
Terrazas
to urocza wioska z przepięknymi widokami. Jej nazwa pochodzi od tarasowych
zboczy z piniami. Ja ich nie zauważyłam, bo dopiero teraz o tym przeczytałam w
przewodniku :) W Las Terrazas spędziłyśmy dosłownie chwilę. Tylko tyle, żeby
pstryknąć parę fotek. Kolejny przystanek to Baños del San Juan czyli domy na palach. Tu spędziłyśmy
jakaś godzinę. Urocze miejsce, z małymi wodospadami (takie kubańskie Roztocze), dużo zieleni i urocze domki na palach. Wjazd na teren kosztuje 2 CUC.
Las Terrazas
nasza fioletowa taksówka wśród drzew
Baños del San Juan
drzewo turysta :)
domki na palach
Natomiast w Soroa jest wodospad i ogród orchidei. Wszystko naprawdę warto zobaczyć. Dla nas nr jeden to Orquideario czyli ogród orchidei będący
pomnikiem narodowym. Na obszarze 35000 ha znajduje się tam ponad 700 gatunków.
Park ten często był odwiedzany przez Hemingwaya. Oczywiście do oglądania jest
niewielka cześć tego ogrodu. Koszt wstępu to 3 CUC plus 1 CUC za robienie
zdjęć.
Soroa
wodospad Salton
pies - przewodnik
w drodze na wodospad
skaczące jaszczurki
i zjeść tu można i napić się można
Orquideario
widzicie koliberka?
Potem nasz kierowca ruszył w stronę Vinales, po drodze przed sama miejscowością zatrzymaliśmy się na tarasie widokowym.
widok z Mirrador
No i dalej do Viniales. Nasz kierowca zatrzymał się w centrum (szumnie napisane) Vinales i gdy szykowałyśmy
się do szukania casy, do otwartego okna podeszła pani proponująca
nam swoja case. I tu pytanie: czy tylko przypadkiem czy już wcześniej umówiła się z naszym kierowca. Nieważne. Casa okazała się bardzo ładna, na uboczu, z ładnym widokiem na góry. No i koszt to 15
CUC, langustę jutro zjemy za 7 CUC od osoby a wycieczkę konna po okolicach
za 25 CUC (p.s. okazało się że przepłaciłyśmy ok. 10 CUC). Agnieszka znowu
targowała się z panem od koni, tak, ze ten odpuścił mówiąc, że ta targuje
się jak prawdziwa Kubanka i on nie ma z nią szans. Tak, ze zamiast 30 mamy
po 25.
nasza ubikacja :)
bananowiec w pobliżu casy
i nasz widok
Po zakwaterowaniu ruszyłyśmy do centrum w poszukiwaniu
miejsca na obiad. Znalazłyśmy, ale to nie był dobry wybór. Powrót do casy, rozmowy
z właścicielami. Ojciec
właścicielki pokazał nam jak zwija się cygara, poopowiadał Agnieszce o życiu na Kubie
i tak zakończył się dzień.
Agnieszka bawi się z synem właścicielki.
Od tego dnia została specjalistką w dmuchaniu balonów i... robienia ludzi w balona ;)
spacerując po Viniales
filmiki o cygarach
część 1
część 2
Agnieszka bawi się z synem właścicielki.
Od tego dnia została specjalistką w dmuchaniu balonów i... robienia ludzi w balona ;)
KUBA - DZIEŃ 5
Reviewed by olazplecakiem
on
16:40:00
Rating:
mój chłopak zwrócił od razu uwagę na Packarda.. ach ci faceci, tylko o autach myślą. Mnie najbardziej zauroczył koliberek :-))
OdpowiedzUsuńfajnie się czyta i super zdjęcia ! :)
pozdrawiam
zatem Kuba, to raj dla Twojego chłopaka, bo są tam niesamowite samochody. Więcej na: http://olazplecakiem.blogspot.com/2014/09/samochody.html
UsuńMi też koliberek bardziej się podobał ;)
cudowne widoki! A i przykrycie toalety skradło moje serce;)
OdpowiedzUsuńnieprawdaż? zwala z nóg ;)
UsuńPrzeraziło mnie trochę to wstawanie o 6 rano :D ale dla takich widoków było warto! Piękne miejsca :)
OdpowiedzUsuńdla pieknych miejsc zawsze można się poświęcić :)
UsuńCóż za cudowne, nasycone zielenią i kolorami zdjęcia. Przepiękne. Aż chciałoby się tam spędzić nieco więcej czasu, choć miejscowi nie mają łatwego życia.
OdpowiedzUsuńtak, w takich miejscach można zapomnieć o kłopotach
UsuńMiejsce jest naprawdę przecudowne. Sama chętnie bym się dołączyła do Waszej wycieczki. A limuzyna wspaniała. No i ten kolor - cudowny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Asia :)
o tak, limuzyna była jedyna w swoim rodzaju :)
Usuń